Gala UFC 319 zapowiada się jako prawdziwa uczta dla fanów MMA. W walce wieczoru zmierzą się Khamzat Chimaev i Dricus du Plessis w starciu o absolutny prymat w kategorii średniej. Jednak polskich kibiców szczególnie elektryzuje inne zestawienie: Michał Oleksiejczuk stanie naprzeciw niezwykle doświadczonego Geralda Meerschaerta.
Dla Amerykanina nie będzie to pierwsze starcie z reprezentantem Polski. W przeszłości pokonał już Oskara Piechotę oraz Bartosza Fabińskiego, a raz musiał uznać wyższość Krzysztofa Jotki. Teraz Meerschaert ponownie spróbuje dopisać polskie nazwisko do listy swoich zwycięstw ale “Husarz” nie zamierza mu na to pozwolić.
Oleksiejczuk ma 29 lat i w UFC wyrobił sobie reputację zawodnika walczącego bez kalkulacji. W stójce potrafi skończyć rywala w każdej sekundzie pojedynku, a jego tempo i pressing często łamią przeciwników. Meerschaert to z kolei weteran organizacji aż 27 z 35 zwycięstw zdobywał przez poddanie. To oznacza klasyczny pojedynek stylów: szybkie ręce Polaka kontra śmiertelnie groźne duszenia Amerykanina.
Słowa Michała przed walką dla FightSport.pl:
– Myślę, że mogę go zaskoczyć i za tydzień to udowodnię. Jestem naprawdę w dobrej formie, jestem gotowy, zmieniłem bardzo dużo. Dodałem do swojej gry bardzo dużo różnych rzeczy, które pokażę w sobotę. Ja jestem młody dalej, ciągle się uczę, a teraz są warunki sprzyjające do tego. Mam bardzo dobrych sparingpartnerów, dobry team i zrobiłem duże postępy – zapowiedział Oleksiejczuk.
Kluczem dla Michała będzie utrzymanie walki w stójce i unikanie długich wymian w parterze. Meerschaert, choć wolniejszy w wymianach bokserskich, w parterze potrafi odwrócić losy starcia w mgnieniu oka. To zestawienie, w którym jeden błąd może kosztować wszystko.
W sobotnią noc w Las Vegas zapłonie oktagon, a my zobaczymy, czy Oleksiejczuk zapisze kolejne mocne zwycięstwo w swojej karierze, czy Meerschaert dopisze do listy skalpów kolejnego Polaka.