To był kapitalny występ Karoliny Kowalkiewicz (nr 2 w rankingu SSW) na UFC 201 w Atlancie. Polka pokonała po niejednogłośnej decyzji sędziów Rose Namajunas i jest już o krok od walki mistrzowskiej z Joanną Jędrzęjczyk. Zwycięstwo nad faworyzowaną „Thug” to najcenniejszy skalp w karierze 30-letniej łodzianki.
Kowalkiewicz i Namajunas z dużym respektem weszły w pojedynek i obydwie przez pierwsze kilkadziesiąt sekund badały się wzajemnie w stójce. Celniej ciosy wyprowadzała jednak Amerykanka z litewskimi korzeniami. Polka po otrzymaniu kilku z nich dopiero właściwie poczuła walkę, zaczęła używać łokci i kolan, które z czasem okazały się zabójczą bronią. 1. rundę minimalnie można zapisać było jednak na konto Namajunas.
W 2. rundzie Kowalkiewicz zaczęła narzucać swój styl i w pierwszych sekundach poważnie zraniła przeciwniczkę. Ta widząc zagrożenie sprytnie sprowadziła walkę pod siatkę i w klinczu obydwie zaczęły sprawdzać swoją wytrzymałość na kolana oraz łokcie. Z biegiem czasu było widać, że rywalka Polki słabnie, a trzecia runda była dla Kowalkiewicz olbrzymią szansą na sprawienie niespodzianki.
Tak też się stało. Od samego początku dominacja łodzianki była niepodważalna. Namajunas chciała od początku sprowadzić byłą mistrzynię do parteru, ale sama znalazła się na plecach, na których przeleżała niemal trzy ostatnie minuty walki. Tam zdolna grapplerka szukała prób poddania Kowalkiewicz, ale skrętówka, balacha, czy trójkąt nogami nie przynosił efektów, a wręcz przeciwnie – Polka zrywała uchwyt i za każdym razem obijała rywalkę.
Po trzech zaciętych rundach sędziowie punktowali pojedynek 2:1 na korzyść Karoliny Kowalkiewicz (29:28, 28:29, 28:29). Dla Polki było to trzecie zwycięstwo z rzędu w UFC.